W dzisiejszych czasach, zdominowanych przez wpływy firm koncernów farmaceutycznych i przemysłu spożywczego ciężko jest ufać wynikom badań. Istnieje wiele różnych możliwości ingerowania w wyniki badań w zależności od oczekiwanego rezultatu, który z kolei może przynieść zyski samym zainteresowanym. Żywność GMO, jak się okazuje, wcale nie musi ingerować w wyniki badań, bo poniekąd wcale nie musi ich przeprowadzać.
Poniższy tekst na temat żywności GMO przedstawia te kwestie, które przekonują mnie do posiadania dużej dozy sceptycyzmu do tego rodzaju żywności. Osobiście staram się unikać GMO jak ognia i wybierać możliwie najczęściej żywność od producentów, którzy deklarują, że dokładają wszelkich starań aby ich produkty były najwyższej jakości, pozbawione tego wszystkiego, co chciałabym oszczędzić moim dzieciom.
Tematyka GMO czyli żywności genetycznie modyfikowanej jest tak obszerna, że mogłaby stanowić temat osobnego bloga. Nie jestem tutaj jednak po to aby przedstawiać Wam trudne do zrozumienia naukowe dowody. Dzisiaj przedstawię Wam klika kwestii, które dla mnie są wystarczające do zachowania nieufności wobec GMO. Ta wiedza może Wam się przyda, a może skłoni Was do poszukiwania szerszych informacji we własnym zakresie. Niektórym może pomoże objąć bardziej zdecydowane stanowisko.
Sformułowania GMO używam jako tego istniejącego w ogólnej świadomości społeczeństwa. W rzeczywistości mam na myśli żywność GM czyli genetycznie modyfikowaną, którą rozgraniczam od Inżynierii Genetycznej, którą wykorzystuje się między innymi do tworzenia leków i hormonów, których zadaniem jest ratowanie życia. Te jednak muszą przejść szereg badań klinicznych na ludziach, czego nie można powiedzieć o żywności GM.
Dlaczego żywność GMO może nie być tak bezpieczna jak nam się ją przedstawia?
1. Nie ma żadnych badań określających długofalowy wpływ GMO na ludzi
Ponieważ żywność nie jest uznawana za środek leczniczy (z tego też powodu jeśli coś Ci dolega to lekarz wypisuje Ci receptę z lekiem i nie może leczyć Cię dietą) to także żywność GMO nie musi być poddawana takim testom, jakie przeprowadza się wobec leków.
Ciężko nie zwrócić uwagi na to, że powstawanie GMO spokojnie można porównać do skomplikowanych farmaceutyków. Pomimo tego taka żywność nie jest objęta specjalnym rygorem badań. Nikt nie przeprowadzał badań na ludziach, które obejmowałyby długofalowy wpływ GMO na organizm człowieka.
Założenie bezpieczeństwa GMO opiera się na sformułowaniu, które mówi, że żywność genetycznie modyfikowana jest „zasadniczo taka sama” jak zwykłe produkty żywnościowe. Choć tworzy się ją w skomplikowanych laboratoriach, to nie podlega żadnemu obowiązkowi sprawdzania jaki ma długofalowy wpływ na człowieka.
2. Żywność GMO w wyniku modyfikacji niejako sama w sobie jest insektycydem
W rolnictwie od lat stosuje się toksynę Bt (bakteria Bacillus thuringiensis) aby zlikwidować niepożądane larwy i owady. W mocnym uproszczeniu owad, który zjada toksynę Bt ginie w wyniku ogólnoustrojowego zakażenia (sepsy) na skutek powstałych w jego jelicie dziur.
W tradycyjnym rolnictwie toksyna ta jest stosowana w formie oprysków aby zabić niepożądane szkodniki. Z biegiem czasu, pod wpływem promieni słonecznych i deszczu ulega rozpadowi i przestaje być aktywna. Stąd najprawdopodobniej toksyna ta ulegnie rozkładowi, zanim trafi na Twój talerz.
Problem w tym, że toksyna Bt w żywności GMO znajduje się bezpośrednio w genomie rośliny, dzięki czemu sama roślina broni się przed atakiem szkodników. Toksyna Bt znajduje się we wszystkich komórkach rośliny, dlatego nie da się jej pozbyć z rośliny. Bez względu na to, którą jej część zje owad, to zawsze zginie w wyniku ogólnoustrojowego zakażenia.
I to, co mnie osobiście przeraża, to fakt, że nie wiadomo dokładnie co dzieje się z toksyną Bt w jelicie człowieka po zjedzeniu żywności GMO. Niektórzy twierdzą, że nie wyrządzi nam żadnej szkody bo środowiska pH naszych jelit i jelit owada różnią się od siebie, więc toksyna nie zostanie aktywowana. Z drugiej strony, toksyna Bt obecna w komórkach roślin już jest aktywna, więc nie wymaga żadnych specjalnych warunków pH.
Biorąc pod uwagę lawinę problemów jelitowych, chorób zapalnych jelit i dysbioz, które dotykają społeczeństwo oraz wzrost zachorowań na choroby dietozależne, to każe mi być wysoko sceptyczną wobec „domniemania braku szkodliwości żywności GMO na organizm człowieka”.
Biorąc pod uwagę toksynę Bt w genotypie rośliny, można stwierdzić, że żywność GMO, sama w sobie, jest poniekąd insektycydem.
3. Glifosat i odmiany GMO pod Roundup
Faktem jest, że opryski były i będą stosowane. Problem w tym, że odmiany genetycznie modyfikowane pod Roundup zostały zmodyfikowane tak, aby były na niego oporne. Czyli żeby ginęło wszystko wokół, a roślinki GMO pozostawały nienaruszone. Czyli każda normalna roślina bez zmienionego genu nie jest w stanie przeżyć takiego oprysku.
To co jest przerażające w tym aspekcie, to fakt, że rolnicy z roku na rok zauważają większą oporność chwastów na działanie Roundupu. W konsekwencji muszą używać różnych mieszanek herbicydów i zwiększać opryski samym Roundupem. Przeciwnicy GMO wskazują, że statystyki zużycia pestycydów rosną z roku na rok.
Roundup stosuje się również do osuszenia upraw, na 3-8 dni przed ich zbiorem. Zastosowanie oprysku w celu osuszenia ma zabezpieczać zebrane ziarna przed przedwczesnym kiełkowaniem. Wprowadza to kolejny oprysk, który niemalże na świeżo trafia na nasze talerze.
Roundup to bowiem bardzo silny herbicyd, inhibitor i antybiotyk. Co w takim razie dzieje się z naszą florą bakteryjną, która konsekwentnie otrzymuje jego pozostałości wraz z żywnością? Również ze zjadanym przez nas mięsem i jego przetworami, jeśli zwierzęta również są karmione GMO?
Nie ulega żadnym wątpliwościom, że glifosat zawarty w Roundupie ma negatywny wpływ na naszą florę bakteryjną. Tylko flora bakteryjna w dobrym stanie stoi na straży naszego zdrowia.
Do najczęściej występujących odmian GMO pod Roundup zalicza się:
- soję
- kukurydzę
- rzepak
- lucernę
- bawełnę
- buraki cukrowe
- ziemniaki
- i coraz częściej pszenicę
4. Badania na zwierzętach karmionych żywnością GMO trwają zazwyczaj nie dłużej niż 90 dni
Jak się domyślasz, ciężko o stwierdzenie w tak krótkim czasie, jakie są długofalowe skutki spożywania żywności GMO.
5. Badania dotyczą żywności genetycznie modyfikowanej jako takiej, a nie rośliny GMO uprawianej w towarzystwie pestycydów.
W rzeczywistości więc bada się warunki laboratoryjne, samą roślinę GMO bez tego całego anturażu w postaci wielokrotnych oprysków Roundupem i pozostałymi, skomplikowanymi mieszankami herbicydów.
Badany produkt, a ten, który jednak ląduje z naszych jelitach, to dwa odmienne produkty.
6. Porównanie składu produktów GMO i zwykłej żywności opiera się na głównych składnikach odżywczych
Czyli chodzi o to, że sprawdza się czy żywność genetycznie zmodyfikowana zawiera taką samą ilość białka, tłuszczu i węglowodanów. Jeśli wartości te nie odbiegają od normy, to taki produkt GMO uznaje się za identyczny z produktem naturalnym (zasada równoważności składnikowej).
W rzeczywistości jednak, podobieństwo produktów GMO z konwencjonalnymi, kończy się tylko na tym. Badania metabolomu (zestaw wszystkich metabolitów obecnych w organizmie, tkance, komórce lub przedziale komórkowym) wskazują, że produkty GMO i naturalne nie są równoważne.
Metody GMO stosuje się również przy produkcji:
- słodzików (np. aspartam)
- enzymów (np. podpuszczka)
- dodatki do żywności poprawiające smak i zapach
- katalizatory i związki ułatwiające przetwórstwo
- drożdże stosowane do produkcji wina
- żywności dla zwierząt hodowlanych
Tych kilka, wyżej wymienionych punktów, to tylko absolutny skrawek wątpliwości, o których mówi się w kontekście GMO. Odnoszę jednak wrażenie, że ten skrawek jest wystarczający aby kierować się wobec tej żywności dozą ograniczonego zaufania.
Jakie jest Twoje zdanie? Jestem bardzo ciekawa czy ten artykuł wniósł coś nowego do postrzegania żywności przez Ciebie?
Ściskam mocno:*