Jest taka subtelna ironia losu, w której to czym karmisz i czym leczysz swoje dziecko, staje się jednocześnie podstawowym źródłem trucizn. Z pełnym przekonaniem i wiarą w czyste intencje przemysłu spożywczego i farmaceutycznego, korzystasz z dobrodziejstw osiągnięć postępu cywilizacyjnego, z tego co podsuwają Ci sklepy i co zamaszystym pismem wypisuje Ci lekarz. Ładujesz, faszerujesz i …